Z Olgą Kozierowską spotykam się w warszawskim Studio Chmury. Za oknem deszcz. Lubię deszcz. Jest z chmur. Zza chmur wychodzi Słońce i otwiera drzwi. Zaczynamy rozmowę…
Dorota Oyrzanowska: Pani Olgo, Pani z wykształcenia jest…
Olga Kozierowska: Z wykształcenia jestem ekonomistką. Ukończyłam University of Plymouth a także Amsterdam School of Business, na kierunku Master of Art in International Business Administration oraz Uniwersytet Warszawski na wydziale Zarządzania i Marketingu.
Czy studia pomogły w Pani drodze życiowej?
Na pewno mi pomogły. Szczególnie studia za granicą. Nauczyłam się myśleć samodzielnie. A to już bardzo dużo.
Doświadczyłam tego czym są różnice kulturowe. Jeżeli myślimy, że każda narodowość myśli i działa podobnie, to jesteśmy w błędzie. Zorientowałam się wówczas, że ludzie mają odmienne zasady funkcjonowania, odmienny styl życia czy pojmowanie rzeczywistości. Za daną kulturą stoi dana tradycja.
Studia za granicą nauczyły mnie tolerancji. Tolerancji, która była mi bardzo pomocna na co dzień, w ówczesnej pracy. Pracy w dużych, międzynarodowych firmach.
Projekty
Do trzydziestego drugiego roku życia pracowała Pani w korporacji. Co wpłynęło na Pani decyzję o pójściu własną drogą? Drogą, która wspiera kobiety. Pokazuje i nagłaśnia ich sukcesy a jednocześnie wspiera je w trudnych momentach życiowych.
Urodziłam się artystką. I to jest moja tożsamość. Zawsze tęskniłam do sztuki. Moje bazowe wykształcenie to skrzypaczka. Poszukiwałam więc namiastki artyzmu w moim ówczesnym zawodzie. Przez wiele lat zajmowałam się Public Relations i marketingiem w międzynarodowych korporacjach. Dużo podróżowałam, miałam pod sobą aż 14 krajów. Pracując obserwowałam też jak funkcjonują kobiety. Ile potrafią sobie same wyrządzić krzywdy, a ile niesprawiedliwości, trudności spotyka je w świecie biznesu, jak w siebie nie wierzą i jak niedoceniane są ich osiągnięcia. Zaczęłam głębiej wchodzić w temat, czytać raporty, opracowania badań, artykuły. Obserwowałam również moje najbliższe otoczenie, nie tylko zawodowe i w pewnym momencie poczułam, że moją misją jest wsparcie kobiet i nagłaśnianie ich sukcesów. Stało się to dla mnie naturalne.
Jakie były początki pracy nad własnym projektem?
Wiedziałam, że muszę pójść do mediów. Mając mały budżet, trudno jest budować markę od podstaw nie będąc w mediach. Swoje kroki skierowałam najpierw do radia PIN a następnie TVN24. I tak właściwie wszystko się zaczęło.
Wszystko czyli Sukces Pisany Szminką? Skąd pomysł na nazwanie projektu a następnie fundacji właśnie w ten sposób?
Bardzo długo zastanawiałam się nad nazwą. Zamówiłam wtedy pulę książek z listy jaką dał mi zaprzyjaźniony jogin. Jedna z nich nosiła tytuł: „Bóg używa szminki”. I jak spojrzałam na tytuł miałam w głowie gotową nazwę dla mojego projektu.
Paradoksalnie nazwa ta podoba się bardziej mężczyznom niż kobietom. Ale nie o nazwę tu chodzi a działania. Ja robię swoje i nie oglądam się na innych. Hołduję zasadzie – więcej pary w koła niż w gwizdek.
Czym zajmuje się fundacja? Jakie projekty obecnie prowadzi i do kogo są one skierowane?
Jesteśmy największą i najdłużej działającą organizacją na rzecz kobiet w Polsce. Rocznie szkolimy ok. 200 000 kobiet.
Naszą misją jest kompleksowe wspieranie kobiet, dostarczanie im fachowej wiedzy niezbędnej do rozwoju osobistego i zawodowego oraz motywowanie ich do podejmowania odważnych działań.
Fundacja prowadzi największy ogólnopolski program wzmacniania aktywności zawodowej kobiet „Sukces TO JA”, który oparty jest na dwóch kluczowych obszarach: poszerzaniu kompetencji i wiedzy oraz umożliwieniu wymiany doświadczeń i znalezienia inspiracji. Program dedykowany jest kobietom chcącym powrócić na rynek pracy, znaleźć lepszą pracę oraz tym, które chcą zdobyć wiedzę oraz kompetencje niezbędne do tego, by założyć i prowadzić działalność gospodarczą bądź start-up. Działamy online, oferując bezpłatne kursy i webinary, bezpośrednio, organizując co miesiąc warsztaty w 30 miastach Polski a już niedługo wypuszczamy pierwszą w tej części świata aplikację rozwojową o nazwie O’la.
Organizujemy również konkurs Sukces Pisany Szminką Bizneswoman Roku, który od 11 lat nagradza sukcesy kobiet w biznesie, nauce i kulturze i nagłaśnia je na skalę ogólnopolską. Przed uczestniczkami otwiera możliwości rozwoju, pozyskania partnerów biznesowych oraz inwestorów. Jako pierwszy konkurs tego typu, nagradza także mężczyzn wspierających kobiety i politykę różnorodności. Wszystko po to, aby przyczynić się do wzmocnienia roli kobiet w życiu gospodarczym Polski.
Założyłyśmy także klub „Champions Of Change” zrzeszający 11 prezesów korporacji, którzy działają na rzecz wyrównywania szans na rynku pracy.
Olga Legosz, współzałożycielka fundacji prowadzi też projekt skierowany do ludzi młodych o nazwie YEP Academy. Jest to też największy tego typu program w Polsce.
Wiem, że zarówno przy projekcie „Sukces To Ja” oraz najnowszej akcji „Fun. Tech. Future”, współpracowała Pani z Sephorą. Jak wspomina Pani tę współpracę?
Ona cały czas trwa. I cały czas mnie wzrusza. Traktuję ten projekt bardzo osobiście. Angażuje on cudownych ludzi, którym przyświeca piękna misja, wsparcia młodych kobiet wychodzących z domów dziecka. Szkolimy je, pokazujemy jak szukać pracy, najlepsze z uczestniczek „Fun. Tech. Future” biorą udział w płatnych praktykach w perfumeriach Sephora a docelowo mogą otrzymać pracę. Kolejna edycja programu ruszy w nowym roku a każdy kto będzie chciał nas wesprzeć może to zrobić kupując jeden z dwóch produktów ze świątecznej serii Sephora.
Wszystkie Pani loga są w kolorze czerwonym. Skąd ten wybór?
Czerwona szminka. Najbardziej wyrazista, konkretna. Czerwony też jest zdecydowanie kolorem kobiet.
Kobieta
A jaki jest Pani ulubiony kolor?
Ja jestem wielokolorowa. Nie mam swojego ulubionego koloru. Bardzo lubię błękit, ostrą zieleń. Lubię kolory.
Wiem, że muzyka pełni w Pani życiu bardzo ważną rolę. Co ona Pani daje?
Równowagę, emocje, wyciszenie, napęd do działania, relaks.
Jakiej muzyki Pani słucha?
Słucham muzyki poważnej. Ale z pominięciem klawesynu, którego dźwięk mnie niepokoi (śmiech).
Bardzo lubię Griega, który daje pole do popisu wyobraźni.
Słucham też jazzu, standardów jazzowych. Uwielbiam Krzysztofa Komedę. Przy nim piszę.
Kiedy potrzebuję dawki energii lub ruchu, szaleję przy muzyce jaką puszcza mi mój starszy syn.
Kocham jeszcze Whitney Houston ale „starą” Whitney Houston. Moim ulubionym utworem jest „One Moment in Time”. To jest taka piosenka, która stawia mnie na nogi. Zawsze pojawia się w ciężkich okresach mojego życia zarówno prywatnego jak i zawodowego. Daje mi siłę, energię.
Olga Kozierowska to założycielka Fundacji „Sukces Pisany Szminką”, dziennikarka biznesowa, mentorka, kobieta sukcesu. A tak prywatnie jak by się Pani określiła?
Pozytywnie zdziwiona. Cieszę się i zadziwiam życiem każdego dnia. Znajoma przesłała mi śmiesznego MEM’a sugerując, że to ja. Na obrazku jest zdziwiony chomik, a na dole podpis: „Jak to nie ma 32-ego sierpnia?”.
Dzieci
Jak wygląda Pani życie rodzinne? Czy jest to chaos czy raczej dobrze ułożone puzzle, gdzie każdy element współgra z drugim?
Moje życie jest bardzo dobrze zorganizowane. Przeprowadzka do ścisłego centrum Warszawy rozwiązała wiele trudności logistycznych. Dzieci mają blisko do szkoły, a ja na spotkania bardzo często chodzę pieszo.
Mamy też wspaniałą nianię. Śmieje się, że jest to bardziej moja niania niż moich dzieci. Dba o moje potrzeby kulinarne pamiętając o tym, że jestem wegatarianką.
Mam też cudownego męża. Dobrze dobrany partner stanowi czynnik sukcesu współczesnej kobiety.Sheryl Sandberg powiedziała kiedyś, że pierwszą zawodową decyzją kobiety jest wybór partnera, i ja się pod tym podpisuję.
Jaką jest Pani matką?
Jestem matką, która kupuje sobie czas. Mówię o tym głośno, ponieważ w Polsce na matki, które się nie poświęcają patrzy się krytycznie, oceniająco, jakby nie miały prawa do tego, by mieć czas dla siebie, realizować własne ambicje. Jest to bardzo ważny temat. Bo jak można być dobrą, uważną matką jeśli niesie się na barkach cały świat, a w dyszy poczucie niesprawiedliwości? Szczęśliwa matka wychowuje szczęśliwe dzieci.
Ostatnie badania pokazują, że dzieci ze związków partnerskich, gdzie rodzicie dzielą się obowiązkami, wzajemnie się wspierają, lepiej się uczą, nie wpadają w nałogi, rzadziej diagnozowana jest u nich depresja.
Ma Pani trójkę dzieci. Proszę o nich trochę opowiedzieć.
Najstarszy syn ma na imię Konstanty i jest takim prawdziwym starszym bratem dla bliźniaków – Toli i Julka. Bardzo dużo uczę się od moich dzieci. Zapisuję to co mówią. Szczególnie rozmowy bliźniaków są niezwykłe. Toli spostrzeżenia na temat związków, otaczającego nas świata czy miłości. Spostrzeżenia Julka na temat małżeństwa, dziewczyn i w ogóle płci. Ich odbiór świata jest niesamowicie świeży i nieoczywisty.
A jak wychowuje Pani swoje dzieci? Czy jest Pani zasadniczą matka czy taką, która rozpieszcza?
Pozwalam się swoim dzieciom „wywracać”. Nie porównuje ich do innych dzieci. Pozwalam im mieć poczucie sprawczości. Daje im to świadomość własnej siły i wartości. Uczę ich również finansów, zaradności i tego, że z każdej sytuacji jest jakieś wyjście. Nie jestem osaczającą matką.
I jeszcze ostatnie pytanie. Takie właściwie podsumowanie naszej rozmowy. Czyli warto wierzyć w marzenia?
Zdecydowanie. Szczęście przy orderach. O własne szczęście, spełnienie samemu trzeba zadbać. Iść mimo wszystko do przodu. Życie, które teraz trwa jest tylko jedno.